nikander nikander
299
BLOG

Idźmy jak po swoje.

nikander nikander Gospodarka Obserwuj notkę 6

 

Na przełomie lat 80/90 ubiegłego wieku w USA zaobserwowano, że zaczyna znikać z rynku praca za 12 USD/h natomiast zaczyna się pojawiać praca powyżej 17 USD/h i poniżej 8 USD/h. Było to zgodne z przewidywaniami Mortimera Adlera, że we współczesnej gospodarcze coraz mniejszą role będzie w odtwarzaniu kapitału produkcyjnego odgrywała praca a coraz większą kapitał. Pracę dotychczas dobrze opłacanych „dzojnerów” zaczęły przejmować zautomatyzowane linie produkcyjne a praca człowieka ograniczała się do ich oprogramowywania (praca powyżej 17 USD/h) oraz przysłowiowe „zmiatanie opiłków” (praca poniżej 8 USD/h). Ta rewolucja technologiczna redukowała z rynku pracy ludzi pozbawiając ich jednocześnie możliwości uczestniczenia w dochodzie. Szczególnego znaczenia nabrało pojęcie „pracy kapitału”. W skrajnym przypadku można by sobie wyobrazić prowadzenie biznesu bez ludzi. Kapitał odtwarzałby się sam w procesie amortyzacji. Było to zjawisko groźne dla gospodarki, gdyż rynek miał ograniczone możliwości kupowania tego, co produkują automaty 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu bez absencji chorobowej i urlopów. Pojawił się problem wtórnej redystrybucji dóbr. Wymienić tu należy dwa kierunki poszukiwań:

  1. Rozwiązywanie problemu w zarodku (w sferze produkcji) i tu dobrym przykładem jest rozwój akcjonariatu pracowniczego w USA. Argumenty za takim rozwiązaniem przytaczam za wielkim propagatorem akcjonariatu pracowniczego w Polsce Krzysztofem Ludwiniakiem:

    1. Wzrost dochodów pracowniczych, których źródłem stałaby się zarówno praca najemna, jak i praca kapitału posiadanego przez pracowników.

    2. Wzrost dochodów znacznego procentu populacji wzmocniłaby siłę rynku konsumenta.

    3. Deproletaryzacja pracownika w drodze jego kapitalizacji, a co za tym idzie – deproletaryzacja rynku pracy i rynku konsumenta.

    4. Elastyczny inflacjogenny system redystrybucji dochodów w znacznym stopniu zastąpiony by został przez przez system rynkowy, oparty na prywatnej własności środków produkcji.

    5. Znaczny spadek tradycyjnych napięć społecznych przedsiębiorstw pomiędzy kapitałem a pracą, tzw. walka klas, przestałaby interesować kogokolwiek, będąc zastąpiony wspólnym interesem gospodarczym właścicieli.

    6. Polepszenie wyników ekonomicznych przedsiębiorstw w rezultacie zwiększonej motywacji do pracy zatrudnionych współwłaścicieli i zmniejszenie konfliktowości w ramach procesów produkcyjnych  i dystrybucji dochodów.

  2. Zwiększenie redystrybucyjnej roli państwa związany z rozrostem biurokracji, podnoszeniem podatków i tłamszeniem sfery produkcji.

Warto wspomnieć, że administracja Georga W. Buscha mocno wsparła rozwój akcjonariatu pracowniczego modyfikując w 2001-szym roku prawo dodatkowe zwalniając przedsiębiorstwa z podatku dochodowego, w takim procencie w jakim rozwój akcjonariatu pracownicze finansowany jest za pomocą trustu ESOP.

 

Skoro obecnie tak wielkiego znaczenia nabiera praca kapitału należy zadać pytanie: dla kogo pracują pieniądze zarobione przez przedsiębiorców i ich pracowników przekazywane do ZUS i funduszy emerytalnych?. Czy czasem nie mamy tu do czynienia z wyjątkowo perfidną kradzieżą?

Żył sobie w Rzeszowie taki trzeciorzędowy bakałarz od historii Stanisław Alot, który jakimś nieodgadnionym zbiegiem okoliczności został namaszczony na głównego reformatora polskiego systemu emerytalnego. Włączył on potężną pompę odsysająca kapitał ze sfery produkcyjnej i tłocząca ja do instytucji finansowych. Niewątpliwie zasłużył się dla rozwoju giełdy oraz systemu bankowego. Te instytucje zapewne wystawią mu pomnik. Ale nie my. On chce nas kompletnie zagłodzić. Należy powiedzieć dość. Pieniądze wypracowane w przedsiębiorstwie powinny pracować dalej w tym przedsiębiorstwie dla przedsiębiorstwa i jego załogi. Dość dalszego okradania naszej gospodarki.

Po dwudziestu latach transformacji mamy zupełnie nową sytuację: przedsiębiorcy zdążyli poznać arkana prowadzenia firm, a homosovieticus odchodzi na emeryturę. Zaczyna się zmieniać – na lepsze – postrzeganie przedsiębiorstwa jako „zbiorowego wysiłku w celu uniknięcia ryzyka”.

Zamiast 500 dni spokoju dajmy ekipie Tuska i Komorowskiego kilka miesięcy czasu na stworzenie przywileju dla firm, które stworzą regulaminy kapitalizacji na imiennych kontach pracowników przyrostu aktywów firm finansowanych kredytami bankowymi, w postaci możliwości włączania do obrotu gospodarczego zarachowanych funduszy emerytalnych. Natychmiast w sferze produkcji znalazłyby się środki mogące zdecydowanie zdynamizować naszą gospodarkę. Zamknijcie oczy i pomyślcie.... Za jednym strzałem możemy uzyskać impulsy gospodarcze płynące z deproletaryzacji oraz zasilenie kapitałowe przedsiębiorstw.

Nie będę podawał szczegółów. Partie polityczne mają za dużo pieniędzy. Wydają je na jakieś „jarkobusy”, „bronkobusy „ i inne pierdoły. Mogą je wydać na stosowne ekspertyzy i wynagrodzenie dla legislatorów. Jeśli tego nie uczynią to co możemy, możemy zastrzec sobie prawo uważania tych panów za wyjątkowych łajdaków. Jeśli uczynią, postawimy im pomniki.

Dość przepompowywania kapitału i zagładzania sfery produkcyjnej. Dość okradania przedsiębiorców i ich pracowników. Idźmy jak po swoje.

nikander
O mnie nikander

Józef Kamycki - obecnie na emigracji wewnętrznej

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka