Polska długiem stoi. Prawie każdy każdemu coś jest winien. Jedni z nędzy inni z wyrachowania. Warto jest się przypatrzeć tej liście, bo są to ośrodki intensywnych modłów o inflację.
-
Minister Rostowski typowy dłużnik z wyrachowania. Kalkuluje: co mi zrobią jak mnie złapią. Dobrze wie, że ani nie złapią ani mu nic nie zrobią. Przecież wierzycielom nie powie się, że pieniędzy nie ma, bo poszły się paść. Trzeba zadziałać na pograniczu cudu. Modły mogą pomóc.
-
Samorządy – dług może niewielki (około 11 mld zł), ale ranga instytucji niższa, więc jakaś obawa jest.
-
Kościół. Według ostatnich doniesień medialnych sporne może być około 25 mld zł. Dla SLD potrzebne są procenty wyborcze więc tematu chyba nie popuści. Co prawda z tą czarną mafią nikt jeszcze w Polsce nie wygrał, ale będzie się działo.
-
„Pracująca nędza” - ta pożycza na bilet na tanie linie lotnicze ,aby wysłać szwagra na saksy, albo kupić pierścionki na ślub.
-
Kredytobiorcy hipoteczni, co to im się mieszkać po ludzku zachciało,
-
Dłużnicy z prawomocnymi wyrokami. To całkiem spora armia. Jest ich ponoć około 1.5 mln . Jedni nie płaca, bo nie mają, inni nie płaca, bo „co sekundę rodzi się frajer” i pożyczy.
Kto oglądał film „Ziemia obiecana” według Reymonta, może przypomina sobie taką poranną scenę z modlitwami. Współczesna Polska to na ołtarzyku przypina sobie taki banknot z cyfrą 10 000 zł co to jeszcze banki płaca za niego złotówkę i modli się. Gorliwie i żarliwie: hiperinflację racz nam spuścić panie (to „panie” napisałem małą literą, bo to raczej modlitwa do diabła). Będzie można dług oddać honorowo i co do grosza.
Sądzę, że będzie to wysłuchane. Gdybyśmy byli w euro, to może jakaś komisja przyłożyłaby komu trzeba po łapach. Panie ministrze Rostowski. Proszę się pośpieszyć, bo to ostatnia okazja. Strajkująca budżetówka stwarza okazje. Może pan oczekiwać na oklaski. Moje także.
