nikander nikander
166
BLOG

...a wygrywa – jak zwykle – hejt i populizm

nikander nikander Polityka Obserwuj notkę 0

Już dawno spektakl wyborczy w epoce władzy pieniądza i mediów nazwano demokracją fasadową. Ta fasada zaczyna się walić i miejmy tego świadomość.

      Politycy bardzo by chcieli, aby „demokratyczny” akt wyborczy budował autorytet władzy. Jest z tym jednak coraz gorzej. Mało kto się tego spodziewał, ale do tego doszło, pomimo znacznej przewagi Trumpa nad swoją rywalką, natychmiast spotkał się z demonstracjami pod hasłem: Trump is not my President!  Gdyby było to w jakiejś republice bananowej to uznałbym to za normalne, ale w Ameryce...? Ameryka obraża się na kartkę wyborczą – no coś podobnego…! Czołowy eksporter kartki wyborczej zobaczył swój ogon.

      Już dawno spektakl wyborczy w epoce władzy pieniądza i mediów nazwano demokracją fasadową. Ta fasada zaczyna się walić i miejmy tego świadomość. Jeśliby pokusić się o diagnozę tego co się stało, to zdecydowało tu kilka czynników i warto o tym wspomnieć, gdy prezydent elekt chce wrócić do korzeni demokracji w zamyśle „ojców założycieli”.

     Tradycyjna demokracja miała albo rodowód ideowy (Niemcy, Francja) i opierała się na masowych partiach politycznych i ich programach, albo parlamentarny (Anglia, USA) gdzie panowało przekonanie, że wybory są po to, aby zdobyć władze i rządzić i to rządzić autorytarnie. W Polsce zanik demokracji o rodowodzie ideowym nastąpił na początku lat dziewięćdziesiątych, chociaż niektórym się wydaje, że nadal trwa i bełkoczą coś o głosowaniu jako patriotycznym obowiązku.

     Pewne rzeczy wbijają się do pamięci bezwzględnie i głęboko. Pamiętam taką odpowiedź jednego z liderów lewicy na pytanie o program. Odpowiedział bez ogródek, że programy to piszą jedynie harcerzyki. Także, miłościwie nam, panująca obecnie partia zawsze miała jakieś okładki i machała nimi dzielnie mówiąc: mamy program, mamy program!. Co tam było? - ano Polska według Kaczyńskiego, czyli z jakim pomysłem się jutro obudzę.

      Co zatem robią ci, którzy wyrośli z krótkich spodenek harcerzyków. Ano doszli do wniosku, że nie ma najmniejszego sensu zakładać jakąś duża partię (wystarczy mała wataha wyborcza) i mozolnie szkolić ludzi, aby rozumieli każdą linijkę programu. Kto by teraz na zabranie przyszedł. Kiedyś tak było. Przychodzili ci co potrafili zrozumieć i doczytać, gdy zachodziła potrzeba. Oni stawali się autorytetami dla swojego otoczenia.

     Teraz potrzebne są głosy gawiedzi więc najważniejsze są lufcik telewizora i ambona. A na co reaguje gawiedź? - na hejt i populizm.

     Trump już się zreflektował, że musi być prezydentem wszystkich Amerykanów. Należy mu tego życzyć, ale jest to życzenie pobożne. Mogę się założyć, że niewiele wody upłynie w Potomaku jak Amerykanie będą mieli nie jedną, a kilka parad wolności. Tak działają media. Tej trucizny nie da się zneutralizować. Ona odkłada się w coraz grubszych warstwach z wyborów na wybory.

     Niektórym – w tym naszemu Prezydentowi – tęskno do jednego Marszu Niepodległości. Jest to oczywiście możliwe, ale należałoby przypomnieć sobie świetlane karty naszego ustroju jakim były artykuły henrykowskie i pacta conventa. To nic, że kiedyś padły one pod naporem watykańskiej agentki królowej Konstancji Habsburżanki (założycielki stronnictwa starokatolickiego, tego od koronacji pewnej żydówki na królową Polski) widzącej na tronie pomazańca bożego i jej debilnego synka Jana Kazimierza, któremu vivente rege w głowie zaświtało. Oczywiście z podręczników historii dowiecie się, że to były właśnie przyczyny upadku Najjaśniejszej. Można i tak... Zamordyzm to potęga!

     13 lipca tegoż roku minęła 350-ta rocznica bitwy pod Mątwami. Ostatniej bitwa o ustrojowy kształt Rzeczypospolitej. Nikt jej nie świętował. Sebastian Lubomirski wyrżnął wtedy trochę „starokatolików”, ale upadkowi państwa nie zapobiegł. Jak to tym razem będzie? Czy w 10 lat po koronacji Chrystusa na Króla Polski dojdzie do kolejnej bitwy pod Mątwami? 10 lat to czasu jaki upłynął od pierwszej intronizacji do próby przecięcia wrzodu.

      Na sejmy konwokacyjne zjeżdżało zawsze kilkadziesiąt tysięcy ówczesnego ludu czyli szlachty. Dzisiaj takim sejmem konwokacyjnym, zwoływanym do wypracowania stanowiska uzgodnionego, powinna być kampania wyborcza w której media byłyby zaprzęgnięte do organizacji bitwy na programy. Inaczej zapomnijmy o autorytecie władzy i jednym Marszu Niepodległości. Zwycięży hejt i populizm.

 

Więcej o nowym ustroju politycznym tutaj...

 
nikander
O mnie nikander

Józef Kamycki - obecnie na emigracji wewnętrznej

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka