nikander nikander
198
BLOG

KoRReUs - w Krakowie może wyjść klapa

nikander nikander Gospodarka Obserwuj notkę 0

Boję się, że Polacy nie podniosą się z tego intelektualnego barłogu. Rzyt ze śmiechu dokładnie rozmasuje sobie wątrobę cyklicznymi ruchami przepony.

 
     Sobotni (14 stycznia) termin naszego spotkania w Krakowie nie wszystkim odpowiadał. Sporo „naszych” będzie wtedy miało zajęcia ze studentami zaocznymi. Niektórzy, a będą to goście znakomici, pojawią się tylko na otwarciu. Jednak z drugiej strony jest to termin dogodny dla przedsiębiorców, których sporo zapowiedziało przyjazd.

    Nie jest tak, abym nie miał obaw o rezultaty. Nasze szczere intencje mogą napotkać na mur niezrozumienia.

Czego obawiam się najbardziej?

     Otóż przedsiębiorcy mogą być kompletnie zaskoczeni tym, że w naszej architekturze monetarnej przygotowujemy dla nich „prezent” na około 60 mld zł rocznie. Mogą nie zrozumieć ani motywów tego rozwiązania ani warunków na jakich to „dokapitalizowanie aktywów” byłoby przeprowadzone.

     Częstokroć o tym pisałem, że rozproszenie emisji pieniądza suwerennego powinno nastąpić przez gospodarkę a nie przez budżet. Argumentowałem że:

  • pieniądz zasilający stronę podażowa ma silne działanie antyinflacyjne. Uzyskujemy bowiem niezbędną zwłokę czasową na to, aby gospodarka przygotowała  zwiększona podaż produktów zanim te pieniądze wypłyną na rynek. Chodzi o to, aby wypływ pieniądza na rynek nastąpił w tym samym czasie (lub z pewnym opóźnieniem) co wypływ zwiększonej masy towarów i usług.
  • mniej groźna staje się deflacja, gdyż przy konieczności obniżania cen przedsiębiorstwa dalej utrzymują zdolności płatnicze i nie tworzą się, niszczące gospodarkę, zatory w płatnościach. Na deflacji – jak wiemy - korzystają wszyscy.
  • dokapitalizowanie polskich przedsiębiorców powoduje obniżenie kosztów finansowych oraz dywidend od zagranicznego kapitału. To podnosi ich zdolności konkurencyjne na rynku. Mogą się rozwijać.
  • decyzja o rozproszeniu emisji przez gospodarkę byłaby wyrazem dbałości państwa o swoją bazę podatkowa. Podatki trzeba płacić, ale na podatki trzeba zarobić. Ten – niby truizm – w Warszawie trudny jest do zrozumienia.

     Te argumenty na ogół trafiają. Kontrowersje zaczynają się wtedy, gdy mówimy na jakich warunkach państwo chce przedsiębiorstwom udzielić tego dokapitalizowania.

     Uważam, że nie ma sensu wydawania pieniędzy na działania, które jednocześnie nie podnoszą kapitału strukturalnego przedsiębiorstw. Dla uproszczenia przyjmijmy, że tym kapitałem strukturalnym jest skłonność współdziałania załóg z właścicielami w szeroko rozumianym wspólnym interesie. Pod pojęciem tego „szeroko rozumianego wspólnego interesu” każdy rozumie swoje. Jedni robią łaskę, że w ogóle zatrudniają pracowników, inni (co już „spadli z drzewa”) chcieliby od nich kupić coś więcej niż pot. Polityka gospodarcza powinna sprzyjać sytuacjom, w których będzie dochodziło do swoistej unii kapitału i pracy.

   Stawiamy sprawę jasno. Dokapitalizowanie przedsiębiorstw groszem pochodzącym z emisji suwerennego pieniądza będzie dotyczyło tylko przedsiębiorstw wspólnotowych tj. takich przedsiębiorstw, które będą miały wprowadzone plany budowy własności pracowniczej. Oprócz walorów społecznych  ważny jest tu także aspekt techniczny. Te przedsiębiorstwa będą musiały mieć urządzenia księgowe służące do ewidencji i audytu tego pracowniczego majątku produkcyjnego.

     Władza ma dwa instrumenty, aby doprowadzić do „unii kapitału i pracy” w Polsce. Nadmieniam, że samo pojęcie „unii kapitału i pracy” zostało wprowadzone do obiegu intelektualnego przez kardynała Augusta Hlonda i proszę mi tu z jakimś socjalizmem nie wyjeżdżać, bo się wqrwię. Pierwszym z nich jest system podatkowy z wyraźnie określoną funkcją stymulująca: albo się podzielisz ze swoimi pracownikami majątkiem produkcyjnym albo cię ogolimy. Drugim: właśnie rozproszenie emisji pieniądza suwerennego na dokapitalizowanie udziałów kapitałowych właścicieli i pracowników w przedsiębiorstwach wspólnotowych.

     Wiecie czego się boje? Boję się sytuacji w której to polscy przedsiębiorcy  powiedzą: no to my rezygnujemy z tych 60 mld zł jak mamy się ze swoimi pracownikami dzielić. Dla nas i naszych dzieci starczy tak jak jest. Obniżcie nam tylko podatki. Boję się, że Polacy nie podniosą się z tego intelektualnego barłogu. Rzyt ze śmiechu dokładnie rozmasuje sobie wątrobę cyklicznymi ruchami przepony.

 

Jak będzie? Ano to okaże się 14 stycznia w Krakowie. Zapraszam: http://nikander.neon24.pl/post/136052,korreus-spotkanie-14-stycznia-w-krakowie

nikander
O mnie nikander

Józef Kamycki - obecnie na emigracji wewnętrznej

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka